kilkanaście osób.<br> - Jesteście nareszcie - odezwał się Wilmowski na widok wchodzących. -<br>Tak długo przebywałeś, Tomku, w swojej kabinie, że obawiałem się, czy<br>gong na obiad zdoła cię z niej wywabić.<br> - Nie wiedziałem, że już jest tak późno - tłumaczył się Tomek, nie<br>spostrzegając porozumiewawczych spojrzeń wymienianych przez ojca i<br>bosmana.<br> Tymczasem Wilmowski śmiał się w duchu z naiwności syna, który nawet<br>nie domyślił się, że ojciec przejrzał na wylot jego chłopięcą ambicję.<br>Orientował się doskonale, że Tomek nie ma pojęcia o polowaniu i<br>strzelaniu. Wyznaczenie mu funkcji "wielkiego łowczego wyprawy" było<br>żartem, który został potraktowany przez Tomka z całą powagą. Wilmowski<br>przypuszczał, że