Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
Nadeszły bowiem jesienne sztormy. Kusy Purtk znów szarpać się począł w podwodnym więzieniu, rycząc i budząc grzywiaste fale.
Okręty chroniły się w przystaniach, omijały gniewne wody pod Rozewiem, ale szwedzki kupiec, dufny w to, że córka szczęście mu przynosi, puścił się w nową podróż.
- Co mi tam sztormy i wiatry - śmiał się, kiedy gdańszczanie ostrzegali go, by pozostał w porcie. - Co mi tam wszystkie diabły morskie zrobią? Córka moja jest ze mną, a przy niej najgroźniejsza burza mi niestraszna.
I nie zwlekając kazał żeglarzom podnieść kotwicę. Wypłynęli na morze, minęli piaszczysty czub Helu. Okręt pod wydętymi żaglami dążył ku Kołobrzegowi.
Zapadła
Nadeszły bowiem jesienne sztormy. Kusy Purtk znów szarpać się począł w podwodnym więzieniu, rycząc i budząc grzywiaste fale. <br>Okręty chroniły się w przystaniach, omijały gniewne wody pod Rozewiem, ale szwedzki kupiec, dufny w to, że córka szczęście mu przynosi, puścił się w nową podróż. <br> - Co mi tam sztormy i wiatry - śmiał się, kiedy gdańszczanie ostrzegali go, by pozostał w porcie. - Co mi tam wszystkie diabły morskie zrobią? Córka moja jest ze mną, a przy niej najgroźniejsza burza mi niestraszna. <br>I nie zwlekając kazał żeglarzom podnieść kotwicę. Wypłynęli na morze, minęli piaszczysty czub Helu. Okręt pod wydętymi żaglami dążył ku Kołobrzegowi. <br>Zapadła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego