Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
kopytko stuknęło o dzbanek, rozlało
trochę wody, Białozielona rzuciła się z chustką;
oczy świętego, te patrzące, Pażychowe, wróciły
spojrzeniem zza białych ścian. Wydawały się dobrotliwe
i bardzo mądre.
- Malarz z rzeźbiarza - powiedział głośno.
- Nie rozumiem - odwróciła głowę.
- To dobrze. Nie musisz.
- Wolisz?...
Patrzyła tymi swoimi białymi oczami dziwnie, nie wiadomo - śmiała
się
z niego czy złościła. Co tam...
- A oczy ma takie same - zamruczał.
Co znaczył jej uśmiech i słowa "to nic"?
- To nic - powtórzyła. - Nie muszę.
Teraz zagram ci, chcesz? Ja... to znaczy nie umiem grać. Nie szkodzi,
prawda?
Absolutnie nie szkodziło. Nie musiała umieć. Powiedział
jej to, a potem patrzył
kopytko stuknęło o dzbanek, rozlało <br>trochę wody, Białozielona rzuciła się z chustką; <br>oczy świętego, te patrzące, Pażychowe, wróciły <br>spojrzeniem zza białych ścian. Wydawały się dobrotliwe <br>i bardzo mądre.<br>- Malarz z rzeźbiarza - powiedział głośno.<br>- Nie rozumiem - odwróciła głowę.<br>- To dobrze. Nie musisz. <br>- Wolisz?...<br>Patrzyła tymi swoimi białymi oczami dziwnie, nie wiadomo - śmiała <br>się z niego czy złościła. Co tam...<br>- A oczy ma takie same - zamruczał.<br>Co znaczył jej uśmiech i słowa "to nic"?<br>- To nic - powtórzyła. - Nie muszę. <br>Teraz zagram ci, chcesz? Ja... to znaczy nie umiem grać. Nie szkodzi, <br>prawda?<br>Absolutnie nie szkodziło. Nie musiała umieć. Powiedział <br>jej to, a potem patrzył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego