Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 23
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Helsinki i moje prawa matki niemowlęcia. Grożono mi "straszliwymi" konsekwencjami - tymczasem - skoro tylko usłyszano warkot helikoptera, który przywiózł Ciebie - Ojcze do Niepokalanowa - przesłuchujący mnie pułkownik milicji szepnął konspiracyjnie "a teraz niech Pani ucieka" - oddał mi dowód osobisty i podarł epistołę... Sam przebrał się w "cywilne" ciuchy i pobiegł na plac... śmiałam się do łez!
Ale... "nie ma tego złego"... dzięki temu "uwięzieniu" nie kisiłam się w tłumie, ale udając asystentkę reportera prasy francuskiej, obwieszona jego aparatami byłam bardzo blisko, aby niczego nie uronić z Twojej nauki!
Mam głębokie przekonanie, że pszenica i kąkol dojrzały - nie wystarczy już wyrywać baobabów póki małe - jedynym wyjściem jest
Helsinki i moje prawa matki niemowlęcia. Grożono mi "straszliwymi" konsekwencjami - tymczasem - skoro tylko usłyszano warkot helikoptera, który przywiózł Ciebie - Ojcze do Niepokalanowa - przesłuchujący mnie pułkownik milicji szepnął konspiracyjnie "a teraz niech Pani ucieka" - oddał mi dowód osobisty i podarł epistołę... Sam przebrał się w "cywilne" ciuchy i pobiegł na plac... śmiałam się do łez!<br>Ale... "nie ma tego złego"... dzięki temu "uwięzieniu" nie kisiłam się w tłumie, ale udając asystentkę reportera prasy francuskiej, obwieszona jego aparatami byłam bardzo blisko, aby niczego nie uronić z Twojej nauki!<br>Mam głębokie przekonanie, że pszenica i kąkol dojrzały - nie wystarczy już wyrywać baobabów póki małe - jedynym wyjściem jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego