Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
i jej furia odjechały na plan daleki. Wkrótce okazało się, że oboje, dama w rysiach i ja, wysiadamy na rogu Królewskiej i Marszałkowskiej. Nadszedł przykry moment rozstania.
- Właściwie...chciałam o coś Pana poprosić... - powiedziała, ściskając mi dłoń na pożegnanie, po czym chwilę się zawahała - Nie, rozmyśliłam się. Po prostu nie śmiem.
- Ależ bardzo proszę! - byłem oczywiście zaintrygowany, zainteresowany w tym, by ten miły kontakt się tak nagle nie urwał.
- Nie, nie. Doprawdy nie śmię. Do widzenia Panu.
Odeszła Marszałkowską ku Świętokrzyskiej. Ruszyłem Królewską w stronę Zielnej. Staszek otwierał już sklep, kiedy nadszedłem i razem zabraliśmy się do zdejmowania desek z okien
i jej furia odjechały na plan daleki. Wkrótce okazało się, że oboje, dama w rysiach i ja, wysiadamy na rogu Królewskiej i Marszałkowskiej. Nadszedł przykry moment rozstania. <br>- Właściwie...chciałam o coś Pana poprosić... - powiedziała, ściskając mi dłoń na pożegnanie, po czym chwilę się zawahała - Nie, rozmyśliłam się. Po prostu nie śmiem. <br>- Ależ bardzo proszę! - byłem oczywiście zaintrygowany, zainteresowany w tym, by ten miły kontakt się tak nagle nie urwał. <br>- Nie, nie. Doprawdy nie śmię. Do widzenia Panu. <br> Odeszła Marszałkowską ku Świętokrzyskiej. Ruszyłem Królewską w stronę Zielnej. Staszek otwierał już sklep, kiedy nadszedłem i razem zabraliśmy się do zdejmowania desek z okien
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego