Pani, abo Hanka od Górnego, wyciągała za ogony, kładła na gazete i z gazetom na woge. Ślydź patrzoł wygnitymi ocami na nowy demokratycny świat, pote sie go w chałupie ołupiło ze skóry (abo i nie), otrzepało kapke ze soli i jadło z grulami, abo moskolem. Corny był w środku i śmierdzący, ale złowiony na polskich wodach, dejmy na to, ze było prowdom. Wziyny my zbacować tego demokratycnego śledzia, a mnie jaze niedobrze, Helcia na to, ze przecie były baby, co umiały go jakosi przyrządzić na rolmopsa z cebulkom, nie zawse trza go było zryć prosto z becki, ale te wsiańskie, przedwojenne