się w toń, wstaje, uderza głową w niski strop, dusi się.<br>Ranny chwyta ją za szyję, tamując do reszty oddech. Niteczka broni się, chwyta go za rękę, ślizga się i lecąc do tyłu chwyta zębami ciągnącą ją rękę. Ranny leci w tył. Płacząc, na kolanach unosi jego głowę ponad ciemny, śmierdzący nurt. Stracił tyle krwi, że jest półprzytomny. Kładzie wargi na jego cuchnącym, pokrytym szlamem policzku, czując ciepłą smugę łez, wie, że już nikt jej nie zmusza do wysiłku, że zostaną tu razem.<br>"Przecież mam jego parabelkę" - przypomina sobie łatwiejszą śmierć.<br>- Dziecko! Moje dziecko! - potwornieje odbijany echem kobiecy krzyk. Oddala się