trzeba wezwać policję, a dopiero później oni dzwonią na pogotowie. A najlepsi byli z administracji: Panie Antoni, coś z tym trzeba zrobić, przecież tak nie może być. Łatwo powiedzieć, ale tam to chyba tylko ogniem coś poradzi, zresztą, niech się martwi ten, kto tam będzie mieszkał. Tylko że na klatce śmierdzi, że aż trudno wytrzymać. U nas nigdy czegoś takiego nie było, chociaż ludzie są różni. Wiadomo. Ten spod siódemki na przykład chla całymi tygodniami. Tu zresztą taka okolica. Kiedyś było inaczej, ale teraz na całej ulicy może co drugi albo i co trzeci ma pracę. To piją, dopóki wystarczy zasiłku