Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
poręczy. Oczy w konarach sosen, wysokich, masztowych. Teraz już głowy ich w czubach puszystych, dziurawiejących... otwartych naraz na... niebo i na morze!
Olśnienie onieśmielające, ale i zmęczenie. Oparci o poręcz, słyszą, jak serce nadal się tłucze, jak stara się zapomnieć o szczeblach w obliczu jasnych wysokości.
Odsłonięty widzą horyzont oni, śmiertelnicy. Obnażony tak niespodziewanie, że czasu im brak i głosu w ustach, by nazwać zatokę z turkusowych łusek i mierzeję z piasków ceglastych, z których biała latarnia sromotnik na sztorc!
Aż słychać ich dychanie, jak tak stoją na bocianim gnieździe. Hans obróci głowę w stronę Polaka.
- Vielen Dank, Herr Doktor...
Tamten
poręczy. Oczy w konarach sosen, wysokich, masztowych. Teraz już głowy ich w czubach puszystych, dziurawiejących... otwartych naraz na... niebo i na morze! <br>Olśnienie onieśmielające, ale i zmęczenie. Oparci o poręcz, słyszą, jak serce nadal się tłucze, jak stara się zapomnieć o szczeblach w obliczu jasnych wysokości. <br>Odsłonięty widzą horyzont oni, śmiertelnicy. Obnażony tak niespodziewanie, że czasu im brak i głosu w ustach, by nazwać zatokę z turkusowych łusek i mierzeję z piasków ceglastych, z których biała latarnia sromotnik na sztorc! <br>Aż słychać ich dychanie, jak tak stoją na bocianim gnieździe. Hans obróci głowę w stronę Polaka. <br>- Vielen Dank, Herr Doktor... <br>Tamten
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego