samego - kołysała głową. - Jestem biedniejsza od tego żebraka, bo on nie wie, co może mieć, a ja wiem, czego mi odmawiasz, co mi wydzierasz.<br>- Ja?<br>- Ty... To ty mnie nie chcesz.<br>Całował jej niebieskawe powieki, wygładzał wargami brwi. Na ramionach odkrywał szorstki osad morskiej soli. Próbował czułością stłumić, rozproszyć jej smutek. Jednak przemawiał tylko do ciała wygrzanego w słońcu, leniwie przyzwalającego na pieszczoty jak oswojone zwierzę.<br>- Zostaw - prosiła, kiedy wyłuskał jej białawą pierś, miażdżył chciwymi ustami - ten Hindus...<br>- Daleko - układał ją w ciepłym wgłębieniu, w białej kolebce.<br>Rozrzuciła szeroko ramiona, a on wsparł się jak rozkrzyżowany na jej dłoniach, splatając palce