Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
Na parkiecie, w świetle punktowego reflektora, stała zgrabna blondynka, ze złotym liściem na podbrzuszu i dwoma na piersiach. W pępku lśniło szkiełko. Facet wpatrywał się w kobietę i głośno oddychał. "Znakomita Lili" poruszyła kilka razy biodrami i zaczęła śpiewać:

Odszedłeś ode mnie, uwierzyć nie mogę i wciąż iść muszę przez smutku drogę. A wtedy dzięcioł gdzieś stukał w korę jak echo twych kroków nad martwym jeziorem.

Facet poruszył ustami, lecz nie wydobywały się z nich żadne dźwięki. Ująłem go za rękę.
- Utopiła mi się dziewczyna - powiedziałem mu prawie do ucha.
Wyrwał dłoń. Pieśniarka kołysała biodrami. Za nią stanął saksofonista. Zagrał parę
Na parkiecie, w świetle punktowego reflektora, stała zgrabna blondynka, ze złotym liściem na podbrzuszu i dwoma na piersiach. W pępku lśniło szkiełko. Facet wpatrywał się w kobietę i głośno oddychał. "Znakomita Lili" poruszyła kilka razy biodrami i zaczęła śpiewać:<br><br>&lt;q&gt;Odszedłeś ode mnie, uwierzyć nie mogę i wciąż iść muszę przez smutku drogę. A wtedy dzięcioł gdzieś stukał w korę jak echo twych kroków nad martwym jeziorem.&lt;/&gt;<br><br> Facet poruszył ustami, lecz nie wydobywały się z nich żadne dźwięki. Ująłem go za rękę.<br>- Utopiła mi się dziewczyna - powiedziałem mu prawie do ucha.<br>Wyrwał dłoń. Pieśniarka kołysała biodrami. Za nią stanął saksofonista. Zagrał parę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego