skroni.<br> Nerwowo przejechała dłonią po twarzy i śniła dalej o sobie w złocistej sukience, baletkach i jedwabnych pończochach, o niewidzialnej orkiestrze, niesłyszalnej muzyce, w której takt wirowała. I chociaż nie słyszała dźwięków, przecież wiedziała, że porusza się dzięki nim, ułożonym we frazy, i wyczuwała melodię, bo w tym wspaniałym, srebrzystym śnie uwierzyła w jej istnienie.<br> Ćmy, które wpadły przez otwarte okno, krążyły po pokoju, przysiadały na stojących w wazonach słonecznikach i nasturcjach, na obwieszonych fotografiami ścianach i rozłożystym abażurze nocnej lampy, na pościeli, dłoniach i ramionach dziewczynki zapatrzonej w swójroztańczony sen.<br> Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa, nigdy nie byłam tak