zakładając, prowadząc, a potem opuszczając dziennik "Nowy Świat", otrzeźwiły mnie. Uświadomiłem sobie ze zgrozą, że ludzie starego porządku to nie są ludzie przegrani, ludzie marginesu, ludzie, którzy już się nie liczą, ludzie, którzy już nie będą mogli uczynić nic złego. Ujrzałem z jeszcze większą zgrozą, że potężne siły wewnątrz obozu solidarnościowego, i te reprezentowane przez liderów obecnej Unii Wolności, i te skupione wokół prezydenta Wałęsy, dokładają starań, aby potęgę owego starego układu pomnożyć i wpisać go na stałe w strukturę życia politycznego w Polsce. <br><br>Zmieniłem więc zdanie. Uznałem, że ekonomiczno-polityczne imperium postkomunistów stanowi poważne zagrożenie dla Polski. Doszedłem do tego