Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
liście, specjalnie dla mnie przez Joasię, której nigdy nie kochałem - i przez moment, nie wiem czemu, załkałem. Cicho, na palcach, doszedłem do drzwi, zdjąłem palto i nakładając je znów załkałem, bo na palcie przyszyta była etykieta "Bracia Jabłkowscy". Ująłem klamkę, ale raz jeszcze obróciłem się i popatrzyłem w pokój. Współtowarzysze spali równomiernie oddychając. Wildermayer, z poduszką wysoko podłożoną pod głowę i szeroko rozwartymi ustami, oddawał się wypoczynkowi sennemu postawą pełną dostojeństwa i szacunku dla tej funkcji. Vilbert leżał niby podróżny zmorzony trudami i niebezpieczeństwami dnia, rzucił się niespokojnie i powiedział coś jak: "Ondine". Ksiądz spał dobrodusznie, z niewyraźnym uśmiechem. Mac sportowo
liście, specjalnie dla mnie przez Joasię, której nigdy nie kochałem - i przez moment, nie wiem czemu, załkałem. Cicho, na palcach, doszedłem do drzwi, zdjąłem palto i nakładając je znów załkałem, bo na palcie przyszyta była etykieta "Bracia Jabłkowscy". Ująłem klamkę, ale raz jeszcze obróciłem się i popatrzyłem w pokój. Współtowarzysze spali równomiernie oddychając. Wildermayer, z poduszką wysoko podłożoną pod głowę i szeroko rozwartymi ustami, oddawał się wypoczynkowi sennemu postawą pełną dostojeństwa i szacunku dla tej funkcji. Vilbert leżał niby podróżny zmorzony trudami i niebezpieczeństwami dnia, rzucił się niespokojnie i powiedział coś jak: "Ondine". Ksiądz spał dobrodusznie, z niewyraźnym uśmiechem. Mac sportowo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego