na jakiekolwiek wsparcie liczyć nie mogę. Wszyscy leżą w swoich łóżkach ogłupiali po lekach. Cisza i spokój.<br>Czekałem na pojawienie się lekarki Basi, ale nie było jej ani na obchodzie, ani na oddziale, ani nie przyszła na dyżur.<br><br><br><tit>22 września</><br>Dzisiejszej nocy było piekło. Prawie nie zmrużyłem oka, choć inni spali jak zabici. Nic dziwnego: wszyscy biorą tabletki, a ja konsekwentnie wypluwam. Metoda chowania ich między górną wargą a zębami okazała się bardzo skuteczna. Oddziałowy parę razy, nie dowierzając, że łykam, wsadzał mi łyżkę pod język, ale skoro nie znalazł niczego, uznał, że jestem już grzeczny, biorę leki, więc dał spokój