ciemno ubrana, zawsze mówiąca szeptem, tak skromna i dystyngowana, że nawet gdy szła do ogrodowej sławojki, wędrowała tam dookoła, udając, że podziwia kwiaty w ogrodzie - żeby nikt nie pomyślał, że taka kobieta jak ona może po prostu iść się wysiusiać... Ale siostry nie cierpiała, choć dawała to odczuć w bardzo specyficzny sposób: mówiąc o niej tylko "ona" i wznosząc przy tym oczy ku niebu.<br>Inny charakter miała ciocia Zosia. Piękna, wysoka i niezwykle zgrabna kobieta, musiała niegdyś łamać męskie serca jak suche patyki, bo mój ojciec, w ostatnich latach niezbyt skłonny do życia towarzyskiego poza domem, na Grudów wybierał się zawsze