Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
nami stok porośniętej srebrną trawą wydmy, przed nami morze, łagodne i zamyślone.
Twardowski obudził się już ze złego snu o śmierci pod kaplicą.
Znów ponosi go radość, pośpieszna i jaskrawa.
Oto człowiek szczęśliwszy niż inni, niż wszyscy! Ale bogowie są zazdr ośni.
Zbyt szybko niesie go ta fala. Dokąd? Nie śpiesz się, chłopcze!
Odetchnij, przycichnij.
On jednak ciągnie nas już ku wodzie.
Po oczach Małgorzaty widzę, że moja ułomność nie zawstydza jej ani nie straszy.
Obejmuje mnie za szyję, całuje.
Dziękuje raz jeszcze, po kobiecemu, bez słów.
Twardowski - niby zazdrosny - odrywa ją ode mnie, chwyta na ręce, podnosi, biegnie przeciw fali.
Już
nami stok porośniętej srebrną trawą wydmy, przed nami morze, łagodne i zamyślone.<br>Twardowski obudził się już ze złego snu o śmierci pod kaplicą.<br>Znów ponosi go radość, pośpieszna i jaskrawa.<br>Oto człowiek szczęśliwszy niż inni, niż wszyscy! Ale bogowie są zazdr ośni.<br>Zbyt szybko niesie go ta fala. Dokąd? Nie śpiesz się, chłopcze!<br>Odetchnij, przycichnij.<br>On jednak ciągnie nas już ku wodzie.<br>Po oczach Małgorzaty widzę, że moja ułomność nie zawstydza jej ani nie straszy.<br>Obejmuje mnie za szyję, całuje.<br>Dziękuje raz jeszcze, po kobiecemu, bez słów.<br>Twardowski - niby zazdrosny - odrywa ją ode mnie, chwyta na ręce, podnosi, biegnie przeciw fali.<br>Już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego