która nagle, kto wie, pod wpływem jakiego marsjańskiego promieniowania, rozgrzewa się do czerwoności i w jarzeniowej łunie kapeluszy zaczyna w sobie warzyć truciznę, która ześle wizję dwieście razy bardziej przemożną niż ususzone i przekręcone przez maszynkę do mięsa kapeluszowe wnętrzności Amanita muscaria.<br>Czym jednak była karma, którą posilali się wszyscy, spijając ją z wilgotnego powietrza? W każdym razie czymś na tyle posilnym, że można już było później spokojnie powrócić do nędzy dzielonego z rodzeństwem pokoiku w bloku, do istnienia w kwadracie strzeżonych ulic - albo też wyjechać do obcych, ciepłych i zimnych krajów i dalej, nad obcymi rzekami, karmić się tym, co