i niespostrzeżenie wsunęłam rękę do kieszeni jego spodni,<br>byliśmy już więc w Bagdadzie trzeci dzień, mieszkaliśmy w gościnnych pokojach siedziby Czerwonego Krzyża, nam przypadł jeden z nich, nie rozłączono nas i już pierwszego dnia zrównano nas niemal z żołnierzami alianckich sił zbrojnych: wręczono nam mundury khaki, battledressy, parciany pas i spinacze, i płaszcz, i buty, i komplet przyborów: łyżkę, łyżeczkę, widelec i nóż o kremowej kościanej rączce, przystającą do siebie jak mąż i żona parę menażek i manierkę; tam też po raz pierwszy w życiu zobaczyłem niezwykłego kształtu butelkę z napisem "Coca-cola" i piłem ten dziwny w smaku napój, nieprzypominający