Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
podczas gdy wy, wy nie grzeszycie, bo nie macie przeciwko czemu.
- Piękne. Wysłuchać niegodnym, gnój cieknie z uszu.
- No powiedz: jak ty to sobie wyobrażałeś? Że zdarzy się cud?
Przez falującą zasłonę sinego dymu wpatrywała się w Hunta tymi swoimi czarnymi oczyma rzeźbionej doskonałości tak intensywnie, że Nicholas, wyjęty tu spod opiekuńczej dłoni NEti, zdolny był tylko wzruszyć ramionami i wybąkać niepewnie:
- Ja się przecież nie znam, postępowałem podług mego najlepszego rozeznania...
- Ty naprawdę wierzysz w te swoje usprawiedliwienia.
- Czego ty ode mnie właściwie chcesz? Mantryków ci nie załatwię. Mam paść na kolana i błagać o przebaczenie, że tamci mieli więcej
podczas gdy wy, wy nie grzeszycie, bo nie macie przeciwko czemu.<br>- Piękne. Wysłuchać niegodnym, gnój cieknie z uszu. <br>- No powiedz: jak ty to sobie wyobrażałeś? Że zdarzy się cud?<br>Przez falującą zasłonę sinego dymu wpatrywała się w Hunta tymi swoimi czarnymi oczyma rzeźbionej doskonałości tak intensywnie, że Nicholas, wyjęty tu spod opiekuńczej dłoni NEti, zdolny był tylko wzruszyć ramionami i wybąkać niepewnie: <br>- Ja się przecież nie znam, postępowałem podług mego najlepszego rozeznania...<br>- Ty naprawdę wierzysz w te swoje usprawiedliwienia.<br>- Czego ty ode mnie właściwie chcesz? Mantryków ci nie załatwię. Mam paść na kolana i błagać o przebaczenie, że tamci mieli więcej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego