mi, Reinmarze.<br>Reynevan wstał, nieostrożnie potrącił przy tym stosik ksiąg, chwycił je szybko, ocalając przed upadkiem. Poprawił księgę leżącą na wierzchu, którą przydługa tytułowa inskrypcja identyfikowała jako Bernardi Silvestri libri duo; quibus tituli Megacosmos et Microcosmos..., dalej czytać się Reynevanowi nie chciało, jego wzrok przykuł drugi inkunabuł, ten leżący pod spodem, wyrazy, z których składał się tytuł. Nagle zdał sobie sprawę, że już widział te wyrazy. A raczej ich fragmenty.<br>Dość gwałtownie odsunął na bok Bernarda Silvestra. I westchnął. <br><gap><br>Anglicus, nie basilicus, pomyślał. Symonia, nie sanctimonia. Papae, nie papillae. Nadpalona karta z Powojowic. Rękopis, który Peterlin kazał spalić. To był Jan