się w przestronnym holu, gdzie stały już przygotowane do koncertu krzesła, a czarny Blüthner połyskiwał w rogu w świetle stojącej obok lampy, ocienionej jasnożółtawym abażurem.<br>- A czy Roberto jest? - zawołała Olibisi, gdy byli już na schodach.<br>- Tak - odpowiedziała Amelia - przyjechał zaraz po lunchu, ćwiczył kilka godzin, teraz wyskoczył w krótkich spodenkach pobiegać po łące. Powinien być lada chwila. Mam nadzieję, że po drodze nie spotkał jakiegoś narowistego byczka.<br>- Chciałabym przećwiczyć parę pieśni, by się zorientować w tutejszej akustyce.<br>Recital rozpoczął się punktualnie o dwudziestej. W pierwszej części był wybór pieśni Mahlera, Karłowicza, Faurégo i Berga, a po przerwie z obfitą kolacją