akcje zbrojne. Wszystko zostało omówione, rozdzielono robotę. Zawieszaniem sztandarów miał zająć się "Marcin" ze swymi chłopcami z Powązek. Oglądano go z dumą i podziwem. On jeden przejął od swego ojca umiejętność sporządzania specjalnych "żabek", umożliwiających wyciąganie sztandarów na druty linii elektrycznej.<br>Rozmowa dopalała się. Fosforyzowane wskazówki zegarka, tykającego cicho obok spodka ze stearyną, wskazywały godzinę pierwszą. Czas ciążył.<br>Grażyna otworzyła okno i do izby wtargnęły wszystkie nocne dźwięki miasta, czyste dźwięki, nie przywiązane do przedmiotów.<br>Buczały daleko zawodzące sygnały pociągów, zgrzytał gdzieś roboczy wóz tramwajowy, siejąc niebieskie iskry. Łomotał butami, przechodząc pod oknem, żołnierz niemiecki, powracający do koszar Luftwaffe. Głębokim, aksamitnym