Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
się do wszystkiego i opowiedział policji wszystko, co w tej sprawie wiedział.
Motorem całego przedsięwzięcia był właściciel kawalerki, Andrzej L., który uznał, że wymuszenie haraczu na jednej tylko ulicy da im tyle pieniędzy, że nie dadzą ich rady przepić i przejeść. Wszystko szło dobrze dopóty, dopóki nie zauważyli, że "latające spodki" są pod obserwacją policji. Wprawdzie policja pilnowała tylko klubu bilardowego, ale im się wydało, że to ich mają już na oku. Trzecią, poza nimi osobą, która znała nieco szczegółów (a w każdym razie wiedziała, że chodzi o duże wymuszenie), była długonoga Jolka. Toteż, na wszelki wypadek, postanowili ją usunąć, pozorując
się do wszystkiego i opowiedział policji wszystko, co w tej sprawie wiedział. <br>Motorem całego przedsięwzięcia był właściciel kawalerki, Andrzej L., który uznał, że wymuszenie haraczu na jednej tylko ulicy da im tyle pieniędzy, że nie dadzą ich rady przepić i przejeść. Wszystko szło dobrze dopóty, dopóki nie zauważyli, że &lt;q&gt;"latające spodki"&lt;/&gt; są pod obserwacją policji. Wprawdzie policja pilnowała tylko klubu bilardowego, ale im się wydało, że to ich mają już na oku. Trzecią, poza nimi osobą, która znała nieco szczegółów (a w każdym razie wiedziała, że chodzi o duże wymuszenie), była długonoga Jolka. Toteż, na wszelki wypadek, postanowili ją usunąć, pozorując
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego