tak pozornie oczywiście. Bardzo mi na tym wspólnym mieszkaniu zależało, bo do tej pory to nasze "chodzenie" ze sobą było prawie zupełnie platoniczne, no i już to nam obojgu przestało wystarczać...<br>W południe spacerowaliśmy po miasteczku - miałam wtedy taką fajną kurtkę z kapturem obszytym futerkiem, grube czarne rajstopy i króciutką spódniczkę, no i oczywiście kozaczki. Widziałam, jaki był ze mnie dumny! Przyjechaliśmy rano, byliśmy zmęczeni, ale z niecierpliwością czekaliśmy na wieczór. Nadszedł wreszcie... Siedzieliśmy na krawędzi łóżka i czekaliśmy, aż noc uspokoi kolegów, biegających po korytarzu. Był spięty, zdenerwowany i zawstydzony - wiedziałam, że to miał być jego pierwszy raz...<br>Ja miałam