Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
pozłacanych cylindrycznych bębenków obracanych miarowo, lekkim popchnięciem rąk, raz po raz przez każdego z pogrążonych w modlitwie ludzi. Pielgrzymi idą zawsze w tym samym cyklu, który my postrzegamy jako zgodny z ruchem wskazówek zegara. Stają przed świątynią, głęboko chyląc czoła ku ziemi. Wśród tłumu ubranego w charakterystyczne wełniane kamasze, szerokie spodnie i chałaty umożliwiające szybkie załatwienie potrzeb fizjologicznych, w siegających pasa warkoczach, z czerwoną opaską zaplecioną nad czołem, przemykają postacie mnichów i mniszek. Przystojni, nieco wyniośli mężczyźni, kobiety z dziećmi, starzy i młodzi, idą całymi rodzinami dyskutując między sobą, obserwując przechodniów, ale pozostając cały czas w transie.
W takim rytmie żyje
pozłacanych cylindrycznych bębenków obracanych miarowo, lekkim popchnięciem rąk, raz po raz przez każdego z pogrążonych w modlitwie ludzi. Pielgrzymi idą zawsze w tym samym cyklu, który my postrzegamy jako zgodny z ruchem wskazówek zegara. Stają przed świątynią, głęboko chyląc czoła ku ziemi. Wśród tłumu ubranego w charakterystyczne wełniane kamasze, szerokie spodnie i chałaty umożliwiające szybkie załatwienie potrzeb fizjologicznych, w siegających pasa warkoczach, z czerwoną opaską zaplecioną nad czołem, przemykają postacie mnichów i mniszek. Przystojni, nieco wyniośli mężczyźni, kobiety z dziećmi, starzy i młodzi, idą całymi rodzinami dyskutując między sobą, obserwując przechodniów, ale pozostając cały czas w transie.<br>W takim rytmie żyje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego