oraz w proporcji 1:3 włoszczyznę, która nadaje zupie słodki smak, i tylko dolewam wody. Po wyjęciu mięsa i jarzyn otrzymuję około trzech litrów esencjonalnego wywaru - opowiada. - Mój rosół jest najlepszy - mówi z dumą artysta. - A w województwie warszawskim na pewno - dodaje po chwili.<br>Piotr Najsztub, niezależnie od tego, czy spodziewa się gości czy nie, gotuje wszystkiego ogromne ilości, bo tak lubi. Od paru lat mieszka pod Warszawą, więc "miastowe lubią do niego wpaść niespodziewanie, żeby zobaczyć kawałek drzewa", a przy okazji coś zjeść. Wiedzą na przykład, że w sobotę jest u Najsztuba rosół, tak że zupa nigdy się nie zmarnowała