w moim życiu, ani w życiu Miłki, jakby ktoś po drodze listy cenzurował, wykreślał z mocy ustawy o kontroli widowisk wszystkie fragmenty zbyt patetyczne, zbyt osobiste, pozostawiając jedynie suchy ciąg relacji z codzienności, i kiedy zaniepokojony zjawiałem się na ulicy Goldhammera, odnajdywałem to samo zaniepokojenie u Miłki, w jej głosie, spojrzeniu, sposobie mówienia.<br>Jestem już pod twoim oknem, wołam, potem długo oczekuję, aż otworzy się małe okno w kuchni albo to duże, weneckie, w sypialni, wchodzę na górę, obejmujemy się tak jak dawniej, idziemy jak zwykle na rynek, tymi wielkimi schodami, mijamy katedrę, kierując się w stronę ruin starej synagogi albo