Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
badał chropowatość swojej twarzy, postępy, jakie przez noc zrobił zarost, po czym sprawdzał ostrość żyletek. Wytrwale nanosił śnieżnobiałą pianę na policzki, brodę i szyję, aż jego twarz całkiem znikała w warstwach białawego puchu. Nieraz bywałem świadkiem tej łaziennej liturgii ojca, podpatrywałem go ukradkiem, przedrzeźniałem, patrzyły na mnie dwa czarne punkciki, spomiędzy nich wystawał szeroki nos. O tej porze słychać było jedynie stukanie wahadła zegara i szmer żyletki, która z chirurgiczną precyzją wędrowała pod włos i usuwała zarost. Kłębki szybko wysychającego kremu cicho jak puch spadały na posadzkę, po czym twardniały i trzeba było je później zeskrobywać nożem. Kiedy ojciec kończył golenie
badał chropowatość swojej twarzy, postępy, jakie przez noc zrobił zarost, po czym sprawdzał ostrość żyletek. Wytrwale nanosił śnieżnobiałą pianę na policzki, brodę i szyję, aż jego twarz całkiem znikała w warstwach białawego puchu. Nieraz bywałem świadkiem tej łaziennej liturgii ojca, podpatrywałem go ukradkiem, przedrzeźniałem, patrzyły na mnie dwa czarne punkciki, spomiędzy nich wystawał szeroki nos. O tej porze słychać było jedynie stukanie wahadła zegara i szmer żyletki, która z chirurgiczną precyzją wędrowała pod włos i usuwała zarost. Kłębki szybko wysychającego kremu cicho jak puch spadały na posadzkę, po czym twardniały i trzeba było je później zeskrobywać nożem. Kiedy ojciec kończył golenie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego