Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
cztery piecyki na węgiel, a ich długie, zagięte rury sięgały okien. Środkiem biegło na przestrzał wąskie przejście, żelazne łóżka stały po obu stronach. Kto mógł i miał z czego, zawieszał zasłonę ze starego perkalu albo koca, albo jakichś ześcibolonych łaciatych szmat, żeby nie być wciąż na oczach ciżby sąsiadów. Spotkali sporą gromadę Polaków, przeważnie z okolic Lwowa, ale byli też Poleszucy, Wołyniacy, wilnianie. Zjechali tu również z dalekich kołchozów, aby budować magistralę. Na ogół baraki były różnojęzyczne, mozaika narodów. Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Niemcy, Żydzi.
Jaśka kręciła głową, przypadło im w baraku miejsce nie opodal drzwi, skąd ciągnął chłód, ale nie mieli
cztery piecyki na węgiel, a ich długie, zagięte rury sięgały okien. Środkiem biegło na przestrzał wąskie przejście, żelazne łóżka stały po obu stronach. Kto mógł i miał z czego, zawieszał zasłonę ze starego perkalu albo koca, albo jakichś ześcibolonych łaciatych szmat, żeby nie być wciąż na oczach ciżby sąsiadów. Spotkali sporą gromadę Polaków, przeważnie z okolic Lwowa, ale byli też Poleszucy, Wołyniacy, wilnianie. Zjechali tu również z dalekich kołchozów, aby budować magistralę. Na ogół baraki były różnojęzyczne, mozaika narodów. Polacy, Ukraińcy, Rosjanie, Niemcy, Żydzi.<br>Jaśka kręciła głową, przypadło im w baraku miejsce nie opodal drzwi, skąd ciągnął chłód, ale nie mieli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego