Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
pod brodą, żeby popisać się przed Hansem swą umiejętnością wokół porannego nosa. "Golisz się już do samolotu". Uśmiechnął się odkręcając kran.
Dopiero na schodach przypomniał sobie, że za godzinę pogrzeb. Drzwi do biura proboszcza były otwarte. Gerta wietrzyła pokój. "Znowu jajecznica i tanie papierosy. Pośpieszyć się, żeby nie jak ci spóźnialscy w teatrze".
Gerta czekała z dzbanuszkiem w ręce.
- Guten Morgen, Frau Gerta...
- Guten Morgen, Herr Professor... Na mszę już pan nie zdąży.
- I wyszła. Nie znosił tych śniadań "na stojąco", z łypaniem na zegarek co trzydzieści sekund, w imię stresowej dialektyki, że "jeszcze nie tak późno, ale trzeba się pośpieszyć
pod brodą, żeby popisać się przed Hansem swą umiejętnością wokół porannego nosa. "Golisz się już do samolotu". Uśmiechnął się odkręcając kran. <br>Dopiero na schodach przypomniał sobie, że za godzinę pogrzeb. Drzwi do biura proboszcza były otwarte. Gerta wietrzyła pokój. "Znowu jajecznica i tanie papierosy. Pośpieszyć się, żeby nie jak ci spóźnialscy w teatrze". <br>Gerta czekała z dzbanuszkiem w ręce. <br>- Guten Morgen, Frau Gerta... <br>- Guten Morgen, Herr Professor... Na mszę już pan nie zdąży. <br>- I wyszła. Nie znosił tych śniadań "na stojąco", z łypaniem na zegarek co trzydzieści sekund, w imię stresowej dialektyki, że "jeszcze nie tak późno, ale trzeba się pośpieszyć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego