za pół lytra? Śledzi mnie, skurwysyn, albo jest jasnowidzem. Czego chcesz, człowieku - wrzeszczę jak oszalały. Powiedz, czego chcesz. Wszystko w swoim czasie. Jeszcze zadzwonię, bo widzę, że się chyba dogadamy. Nie zapomniałeś przypadkiem iść do pracy, malcziszka. Znajdź budkę numer trzysta sześćdziesiąt. Śmieje się, menda, i przerywa połączenie. Właściwie mogę sprawdzić jego numer<br>w komórce. Oczywiście zastrzeżony albo z jakiejś starej centrali. Anonim pieprzony. To super, na dodatek jeszcze mnie wywalą z roboty. Dzwonię, dzień dobry, przepraszam, ale musiałem pilnie załatwić sprawę w urzędzie skarbowym - zaczynam bredzić. A tu sekretarka szefa na luzie mówi, że spokój i skoro tam już jestem