beżowy podkoszulek. Nie musiał <br>dotykać, by uwiarygodnić doniesienia oczu. Działały <br>jak zawsze, pierwszorzędnie. Niestety.<br>Oblizał suche wargi. Sznurowadła Kazia Wierszyka leżały <br>obok granatowej gali. Kubek, mydło, drobiazgi znalazł w szufladzie <br>białej szafki. Koc w nogach łóżka. Brakowało <br>tylko przeciwdeszczowego płaszcza nocnej. Nie chciało mu się <br>wchodzić do jej kąta, by sprawdzić i to. Wiedział, <br>że płaszcz tam był.<br>Zamknął szafę, sznurowadła rzucił byle gdzie, <br>stał chwilę nieporuszenie, a potem wyszedł z sypialni.<br>Z łazienki dobiegał szum lecącej z wielu kranów <br>wody. Jakaś grupa, pewnie Rybki - pomyślał obojętnie - została <br>zapędzona do odbycia ablucji. A może był to akt dobrowolny - upał, <br>kurz, mogli