nabrać wstrętu do gliny i nabawić się garbu. Najlepsza na to pora, kiedy ma się 16 albo 17 lat.<br>We mnie, niestety, nie tkwi dusza lepigliny. Więc pozostaje mi tylko, wypytując przy tym o szczegóły, obserwować robotę Kraszewskich. Patrzę bacznie na ręce Józefa, bo w nich, w ich ruchach i sprycie, cała tajemnica.<br>Lecz Józef, jak każdy lepiglina, pracę rozpoczyna nogami. Przebiera nimi na drewnianym kręgu, wprawiając go w ruch, a gdy silnik zaskoczy i krąg wiruje jak szalony - ręce wkłada do miski z wodą, odrywa od bryły gliny; wygniecionej jak ciasto, mięsisty kęs; taki w sam raz na dzbanek. Kęs