Lwowa na Pomorze, do Szczecina czy Wrocławia, obolali po utracie swych własnych stron rodzinnych, starali się przede wszystkim zapomnieć o tym, że zostali rzuceni na czyjąś ziemię. Żyliśmy przez dziesięciolecia w spójnym wewnętrznie micie historycznym, który sprowadzał się do hasła: byliśmy, jesteśmy, będziemy. Mówiliśmy, że Polska wróciła do granic piastowskich sprzed 1000 lat, nawiązywaliśmy do Piastów, którzy jakoby odrodzili się w 1945 r. w postaci kościuszkowców z orłem bez korony". I skoro dziś w niemal wszystkich krajach europejskich toczy się rewizja historii, gdy u nas przesuwany jest akcent z Oświęcimia na Katyń, ale równocześnie młodzi Polacy zaczynają grzebać się w historii