wyglądało niczym plama rozjaśniona drobnymi iskierkami, rozlana tuż obok Srebrzystej Rzeki. Po chwili ujrzał swoją planetę wielkości piłki do hurlati - ulubionej gry małych Koloraków.<br>Przed Bizbirem ciemnym, matowym blaskiem zalśniła nowa gwiazda. Poszybował jeszcze w jej stronę, gdy naraz poczuł przeraźliwy chłód. Poczuł, że Gwiazda odpycha go od siebie, że spycha go z powrotem w stronę jego planety K'darty.</><br><br><div>Było nas troje. W różnym wieku, ale tak samo wystraszonych. Najstarszy z nas, jasnowłosy chłopak, miał z piętnaście lat, dziewczynka była chyba niewiele starsza ode mnie. Nie wiem, jak długo jechaliśmy tym całkowicie zakrytym i dusznym wozem. Wóz czasami przystawał, wtedy ktoś