śpiew.<br><br>Pracował pan także z Alfredem Hitchcockiem, który uważał, że dobra muzyka filmowa to taka, której nie słychać. Pan ma przeciwne zdanie na ten temat. Jak w takim razie doszli panowie do porozumienia?<br><br>Hitchcock był zabawnym człowiekiem, który uwielbiał paradoksy. Kiedy chciałem zagrać mu motyw, który skomponowałem do filmu "Topaz", spytał: "Po co mam tego słuchać?" "Bo to twój film" - odpowiedziałem. "Ależ ja wybrałem ciebie, więc rób, co chcesz!" I wziął bez komentarzy to, co napisałem.<br><br>Woli pan pracować z reżyserami, którzy znają się na muzyce?<br><br>Lubię reżyserów, którzy nawet jeśli nie mają pojęcia o muzyce, to czują ją, potrafią powiedzieć