telefon pan zna. Do zobaczenia.<br>46.<br>Dymek szedł pustymi, ciemnymi ulicami bez płaszcza, nie zwracając uwagi na dotkliwy, zimny wiatr. Minął obojętnie jeden, potem drugi postój taksówek, na którym zapraszająco świeciły napisy "Taxi". Czuł się zagubiony, jakiś samotny i zwyczajnie chciało mu się płakać.<br>Po dobrej pół godzinie dobrnął do śródmieścia. Wszedł do napotkanej knajpy, w szatni kupił paczkę papierosów. <page nr= 207><br>Zajrzał na chwilę do środka, korciło go, żeby wejść, wypić parę kieliszków, może nawet zalać się w trupa i zapomnieć o wszystkim.<br>I wtedy nagle podjął decyzję. Teraz już zaczęło mu się spieszyć. Wybiegł z restauracji, wskoczył do stojącej na rogu