ocalisz, córo...<br><br>Tu nagle czoło króla chmurą<br>pokryło się zadumy smętnej.<br>Podniósłszy wzrok znad supłopisu,<br>dostrzegł był bowiem starzec święty<br>rzecz, która się już dawno stała:<br>Chuacopulca słodko spała.<br>Po ułożeniu zaś jej ciała,<br>wyrazie twarzy nader błogim,<br>po ustawieniu ud, po piersi<br>niepokojącym falowaniu<br>łacno byś odgadł, że nie srogi<br>śni się jej Yucan, lecz ktoś miły,<br>komu odmówić nie ma siły,<br>na czyje wejście w siebie czeka<br>pełna pokory i oddania.<br>I by nie było wątpliwości,<br>kto jest przedmiotem pożądania,<br>wargi szeptały: Pedro! Pedro!<br><br>Uśmiechnął się Ixtlipuxtl stary<br>i smętnie rzekł: Ach, te kobiety!<br>Zawsze im tylko jedno w