Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
mordę osobie trzeciej też nie trzeba ich długo namawiać.
Krasnolud, znajomek Angouleme, stał pod budynkiem z napisem: "Stolarnia" i malował coś na tablicy zbitej z dwóch heblowanych desek. Zobaczył nadchodzących, odłożył pędzel, odstawił kubełek z farbą, przyjrzał się spode łba. Na jego ozdobionej poplamioną brodą fizjonomii odmalował się nagle wyraz srogiego zdumienia.
- Angouleme?
- Sie masz, Drozdeck.
- To ty? - krasnolud rozdziawił brodatą gębę. - To naprawdę ty?
- Nie. To nie ja. To świeżo zmartwychwstały prorok Lebioda. Zadaj jeszcze jakieś pytanie, Golan. Dla odmiany może jakieś mądrzejsze.
- Ty nie kpij, Jasna. Ja już się ciebie ujrzeć nie spodziewałem więcej. Był tu pięć dni temu
mordę osobie trzeciej też nie trzeba ich długo namawiać. <br>Krasnolud, znajomek Angouleme, stał pod budynkiem z napisem: "Stolarnia" i malował coś na tablicy zbitej z dwóch heblowanych desek. Zobaczył nadchodzących, odłożył pędzel, odstawił kubełek z farbą, przyjrzał się spode łba. Na jego ozdobionej poplamioną brodą fizjonomii odmalował się nagle wyraz srogiego zdumienia.<br>- Angouleme?<br>- Sie masz, Drozdeck.<br>- To ty? - krasnolud rozdziawił brodatą gębę. - To naprawdę ty? <br>- Nie. To nie ja. To świeżo zmartwychwstały prorok Lebioda. Zadaj jeszcze jakieś pytanie, Golan. Dla odmiany może jakieś mądrzejsze. <br>- Ty nie kpij, Jasna. Ja już się ciebie ujrzeć nie spodziewałem więcej. Był tu pięć dni temu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego