Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
Chrystus... a może Allach... a może Budda... błogosławiące, pobłażliwie błogosławiące dłonie... a nad tymi dłońmi zaczął się rozwierać trywialny, z sekundy na sekundę potworniejący grymas. Grymas mistrzowski, prawie niemożliwy... próbowałem go naśladować - usta rozpadały się, rozrywały się diagonalnie - szerokie mięsiste usta jak dwa nadepnięte ślimaki, jak rozciągnięte świńskim paluchem wargi sromowe. Wszyscy byli zadowoleni, rozległy się śmiechy... a on już sobie upatrzył kogoś nazbyt godnego i już z niego szydził. Zastanawialiśmy się kiedyś nad kostiumem... Właściwie świetny, wciąż ten sam i chyba nie ma zamiaru go zmieniać... Biało zakutana postać, ni to panna młoda, ni to zakwefiona zakonnica ze Wschodu... ni
Chrystus... a może Allach... a może Budda... błogosławiące, pobłażliwie błogosławiące dłonie... a nad tymi dłońmi zaczął się rozwierać trywialny, z sekundy na sekundę potworniejący grymas. Grymas mistrzowski, prawie niemożliwy... próbowałem go naśladować - usta rozpadały się, rozrywały się diagonalnie - szerokie mięsiste usta jak dwa nadepnięte ślimaki, jak rozciągnięte świńskim paluchem wargi sromowe. Wszyscy byli zadowoleni, rozległy się śmiechy... a on już sobie upatrzył kogoś nazbyt godnego i już z niego szydził. Zastanawialiśmy się kiedyś nad kostiumem... Właściwie świetny, wciąż ten sam i chyba nie ma zamiaru go zmieniać... Biało zakutana postać, ni to panna młoda, ni to zakwefiona zakonnica ze Wschodu... ni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego