Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
w stronę kaprala.
Kiernacki wyjął z kieszeni i rozprostował otrzymany przed chwilą papier.
- Tu jest napisane - oznajmił triumfalnie - że mam się stawić o 6.30.
- No i...?
- Jest 6.48. Po terminie - wyjaśnił. - Powinienem iść na WKU i wyjaśnić sprawę. Ktoś zamożniejszy pewnie by pojechał, ale biedny nauczyciel, którego nie stać na bilet, o taksówkach nie mówiąc...
W końcu ją rozzłościł. W jej twarzy poczerwieniało wszystko prócz ust i oczu. Te ostatnie - trudno uwierzyć - zrobiły się jeszcze bardziej niebieskie.
- Jego zastrzelą - wycedziła - a pan nie dostanie złamanego grosza. Tak się to skończy. Proszę bardzo, róbmy sobie jaja.
Pod policyjnymi czapkami brwi
w stronę kaprala.<br>Kiernacki wyjął z kieszeni i rozprostował otrzymany przed chwilą papier.<br>- Tu jest napisane - oznajmił triumfalnie - że mam się stawić o 6.30.<br>- No i...?<br>- Jest 6.48. Po terminie - wyjaśnił. - Powinienem iść na WKU i wyjaśnić sprawę. Ktoś zamożniejszy pewnie by pojechał, ale biedny nauczyciel, którego nie stać na bilet, o taksówkach nie mówiąc...<br>W końcu ją rozzłościł. W jej twarzy poczerwieniało wszystko prócz ust i oczu. Te ostatnie - trudno uwierzyć - zrobiły się jeszcze bardziej niebieskie.<br>- Jego zastrzelą - wycedziła - a pan nie dostanie złamanego grosza. Tak się to skończy. Proszę bardzo, róbmy sobie jaja.<br>Pod policyjnymi czapkami brwi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego