wdzięk. Wybierała się na przechadzkę, omijając najgwarniejszą Dominikańską, zachodziła pod dworek Orzeszkowej, nietknięty od czasów jej śmiertelnej choroby, kiedy ludność okładała bruk naręczami słomy, aby przejeżdżające powozy nie zakłócały ostatnich godzin starej pisarki, zaglądała do sędziwego parku, w którego głębi krył się teatr.<br>A Michał? - pomyślała niespodzianie. Co mogło się stać z Michałem? Poległ czy dostał się do niewoli? Dlaczego nie dał żadnego znaku życia? Pamiętała ten nie kończący się spacer z Michałem po grodzieńskich uliczkach w sierpniową noc, gdy wyrwał się na jeden dzień z pułku, aby się nią nacieszyć, aby się z nią pożegnać. Wysoki, przystojny, w świetnie skrojonym