nie.<br>We wtorek rano zdecydowałem się na małą prowokację.<br>Złożyłem nieumówioną wizytę Bogusiowi, byłemu dziennikarzowi z Podszewki, który dochrapał się stanowiska zastępcy naczelnego <orig>bulwarówki</> "Super Express", oraz wpadłem na chwilę do kolegi znanego jako Chrabąszcz - z powodu opływowej, szerokiej sylwetki zakończonej małą główką - a piastującego stanowisko dyrektora programowego największej prywatnej stacji telewizyjnej. Chrabąszcz nie lubił swego przydomka. Odpłacał światu pięknym za nadobne, zwracając się do wszystkich, bez względu na płeć, kolor skóry, wyznanie i stopień wojskowy, per "żabko".<br>Obie wizyty były towarzyskie. Gawędziliśmy o niczym, ale zakładałem, że ci, którzy mnie śledzili, nie mogli tego stwierdzić. Nawet duch święty nie zdążyłby na