Typ tekstu: Książka
Autor: Wolanowski Lucjan
Tytuł: Upał i gorączka
Rok: 1996
forsę, ponaciągał różnych ludzi. Obiecana nafta jakoś nie popłynęła. Okazało się, że to jest szejk od daktyli, a nie od nafty. Na daktyle nie było chętnych, mamy ich dość. Zresztą, ile trzeba daktyli, aby spłacić gigantyczną sumę? Wtedy szejk oferował białą wielbłądzicę, tam podobno wielką rzadkość. Ale przecież u nas stada zdziczałych wielbłądów wałęsają się po stepie, nikt ich nie chce, uważa się je za plagę, są mordowane bez litości. Zresztą import żywych zwierząt to tysiąc i jedna formalność do załatwienia...
Ostatniego dnia wspólnej wycieczki wybraliśmy się motorówką na przejażdżkę w górę rzeki. Na brzegu przykucnęły młode dziewczęta, piorące jakieś tkaniny
forsę, ponaciągał różnych ludzi. Obiecana nafta jakoś nie popłynęła. Okazało się, że to jest szejk od daktyli, a nie od nafty. Na daktyle nie było chętnych, mamy ich dość. Zresztą, ile trzeba daktyli, aby spłacić gigantyczną sumę? Wtedy szejk oferował białą wielbłądzicę, tam podobno wielką rzadkość. Ale przecież u nas stada zdziczałych wielbłądów wałęsają się po stepie, nikt ich nie chce, uważa się je za plagę, są mordowane bez litości. Zresztą import żywych zwierząt to tysiąc i jedna formalność do załatwienia...<br> Ostatniego dnia wspólnej wycieczki wybraliśmy się motorówką na przejażdżkę w górę rzeki. Na brzegu przykucnęły młode dziewczęta, piorące jakieś tkaniny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego