kociołku przesiedział do obiadu. Co ich czeka? Czerwony terror albo emigracja. Wyszedł na krótki spacer. Złe myśli znów go dopadły. Uchowali się, na progu barbarii, blisko dwadzieścia lat, żyli na kredyt, teraz przyszła pora spłaty. Patrzył w ulicę przechodzącą w drogę wśród zaśnieżonych pól, najdalej, jak mógł. Aż tam, gdzie stapia się z sinym horyzontem na wschodzie. Stamtąd przyjdą. Znał ich siłę, znał wielkie liczby, są jak ziarenka piasku, mają dwa imiona, pogarda i nieskończoność. Żyli w zawieszeniu. Niemcy, osłabieni, spuścili z tonu, zmalał terror. Po ostatniej październikowej bitwie koło Świniej Góry partyzanci przycichli. Pociągi z wielką literą V na lokomotywie pędziły