z domieszką zieleni, uśmiechnąłem się, bo wydawało się to nadzwyczaj celnie powiedziane, sam bym tego lepiej nie ujął, ale Miłka wcale nie żartowała, zrozumiałem po chwili, że nic mnie przecież nie zasłania, nie ma żadnej przeszkody na drodze do mojego odbicia, a za ciemną szybą herbaciarni jest przecież wejście do starej kamienicy czynszowej Baumów, nie widać wcale rynku ani ratusza, tylko to, co się już wydarzyło i niczym w półśnie trwa nadal w równoległym czasie. Przypomniałem sobie wtedy, co powiedział Marek, kiedy raz na zawsze opuszczałem Toruń: Ciebie jeszcze nie ma, może dopiero zaczniesz naprawdę żyć.<br>Gromadka dzieci tłoczyła się przy