niż być komunistą czy rasistą, czy liberalnym demokratą. Wspomniałem o owej instancji, która sprzeciwia się wrzaskowi doktryn, chociażby były one gładkie, potoczyste, nieprzeparte i mądre złą mądrością nieszczęsnych - excusez le mot - synów ziemi. Ta instancja - ziarno mądrości i etycznego sensu - nie jest na pewno tylko moim udziałem. Odnajduję ją w starej kobiecie, która lituje się nad dzieckiem żydowskim, odnajduję ją w oprawcy, który zawaha się chwilę przed morderstwem. Nie, tego nie da się nazwać złudzeniem. I nie jest to rzecz błaha i banalna. Gdyż zmierzyć tą miarą prądy myśli i dzieła sztuki - tą miarą, która została zapomniana i odrzucona, zanim nie