się w niedalekiej przyszłości osobowością niepospolitej miary, mnie zaś, Polakowi, szczególnie sympatyczną. Dzieląc podczas wojny, jako obywatelka polska, los Polaków zesłanych na wschód, stała się w czasie tej gehenny prawdziwą "siostrą słowiańską" swoich przypadkowych "rodaków" i polską patriotką. <br> A więc miałem wokół siebie przy rodzinnym stole gospodarzy: hrabiego, hrabinę, Miszę, starszego o cztery lata brata mego ucznia, moją znajomą z Warszawy - Mariuszkę, jej nieco młodszą siostrę, Katię, Seriożę i samowar. Najżyczliwiej dla mnie zachowywali się dwaj ostatni. Serioża najwyraźniej był uszczęśliwiony, że jego pedagogiem jest niewiele od niego starszy (siedem lat dokładnie) student nie wyglądający na nudnego pedagoga. Samowar zaś szumiał