Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
mamy - roześmiał się Zenek. Kręcimy znakomite czasy. Porównywałem wczoraj w hotelu i nie mamy powodu do strachu. Dwa oesy robimy lepiej niż Kosiński.

- Poważnie? Bo ja cały czas jadę na trzy czwarte możliwości.
- Masz pasażera?
- Nie, to nie to, żebym się bał wypakować. Chodzi o samochód. Właściwie nie mamy prawa startować. Ostatnia rata nie zapłacona, miałem do wyboru - zapłacić i nie jechać, albo nie zapłacić i wystartować. Jakbym go teraz rozwalił; to żegnaj sporcie na długie lata.
- Nie wiedziałem -powiedział pilot. - Sam też nie leżę na forsie.
- Wiem, wiem. Nie ma o czym gadać, trzeba jechać. Zawrócili i wolno zaczęli podjeżdżać
mamy - roześmiał się Zenek. Kręcimy znakomite czasy. Porównywałem wczoraj w hotelu i nie mamy powodu do strachu. Dwa oesy robimy lepiej niż Kosiński.<br>&lt;page nr=22&gt;<br>- Poważnie? Bo ja cały czas jadę na trzy czwarte możliwości.<br>- Masz pasażera?<br>- Nie, to nie to, żebym się bał wypakować. Chodzi o samochód. Właściwie nie mamy prawa startować. Ostatnia rata nie zapłacona, miałem do wyboru - zapłacić i nie jechać, albo nie zapłacić i wystartować. Jakbym go teraz rozwalił; to żegnaj sporcie na długie lata.<br>- Nie wiedziałem -powiedział pilot. - Sam też nie leżę na forsie.<br>- Wiem, wiem. Nie ma o czym gadać, trzeba jechać. Zawrócili i wolno zaczęli podjeżdżać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego